Ta strona została uwierzytelniona.
I tak dalej, i tak dalej,
Coraz cieplej, coraz parniej,
Wkońcu obiad w dużej sali,
Barszczyk, łosoś, comber sarni,
Znów podają „jubilata”
W różnych sosach na patelni,
Znów się każdy głąb z nim brata,
Kpiąc zeń coraz to bezczelniej,
Aż wreszcie, dobrze gdzieś rano,
Gdy wyssą wszystkie likwory,
I każdy pałę zawianą,
A brzuch ma od śmiechu chory,
Pacyenta odwożą do dom,
Gdzie w pierzynie ciepłej legnie,
Nim ku nowym takim godom
Znowu latek dziesięć zbiegnie;
A ci szelmy Krakowianie
Dale sobie łamią głowy,
Komu by tu wyrżnąć — panie —
Kawał „jubileuszowy”.