Ta strona została uwierzytelniona.
I ty, uroczysta klempo[1]
W twojej wiecznej sukni bordo,
Z twoją beznadziejnie tępą
— Powiedzmy otwarcie — mordą;
Ty, orędowniczko dzielna
Uciśnionej polskiej nacyi,
Arcykapłanko naczelna
Naszej starobabokracyi;
Ty, co w „Piątki” lub „Soboty”
Polskich dusz sprawujesz rządy,
Starodawne wskrzeszasz cnoty,
A druzgocesz „nowe prądy”;
Co na fiksach i na rautach
I na dobroczynnej sesyi
Pytlujesz o pruskich gwałtach,
O „modernie” i „secesyi”;
Ty, co wszelkich zadań bytu
W mig rozcinasz każdy problem,
Gdy człek myśli, jakimby tu
Zamknąć babie gębę skoblem;
Ty, strącona z Łysej góry
W salonu fałszywy „ampir”[2].
Gdzie nas bierzesz na tortury
I krew nudą ssiesz jak wampir;