Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński-Pieśń o Rolandzie 062.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
CXL

Roland patrzy na góry na pola. Tylu Francuzów widzi leżących bez życia, zapłakał nad nimi luty rycerz: „Panowie baronowie, niech Bóg wam uczyni zmiłowanie! Niech wpuści dusze was wszystkich do raju! Niech je położy między swoje święte kwiaty! Nigdy nie widziałem lepszych od was wasalów. Tak długoście bez wytchnienia pełnili przy mnie służbę, zdobyliście dla Karola tak wielkie kraje. Cesarz was żywił na swoje nieszczęście. Ziemio francuska, jesteś lubym krajem; w tym dniu najgorsza klęska okryła cię żałobą! Barony francuskie, widzę oto jak giniecie dla mnie; i nie mogę was obronić ani ocalić; niech Bóg was wspiera, on co nigdy nie skłamał. Oliwierze, bracie, nie mogę cię opuścić. Umrę z boleści, jeśli mnie co insze nie zabije. Towarzyszu, weźmy się do bicia dalej!“

CXLI

Hrabia Roland wrócił do bitwy. Ma w dłoni Durendala: bije jak tęgi rycerz. Pociął na sztuki Faldryna z Puj i dwudziestu czterech innych, nieladajakich. Nigdy człowiek żaden tak gorąco nie pragnął się pomścić. Jak jeleń umyka przed psami, tak umykają przed Rolandem poganie. Arcybiskup powiada: „Oto mi robota! Tak powinien się spisywać rycerz który nosi dobrą broń i siedzi na dobrym koniu; inaczej nie wart ani szeląga; niech raczej zostanie mnichem w klasztorze i niech codzień się modli za nasze grzechy!“ Roland odpowiada: „Bijcie, nie oszczędzajcie ich!“ Na to słowo, Frankowie zaczynają na nowo. Ale chrześcijanie ucierpieli tam wielce.

CXLII

Kiedy wiadomo że nie będzie się brało jeńców, ludzie bronią się silnie w takiej bitwie. Dlatego-to Frankowie waleczni są jak lwy. Oto spieszy przeciw nim, jak szczery baron, Marsyl. Siedzi na koniu którego zwie Ganjonem. Spina go ostrogą i ma ugodzić