Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński-Pieśń o Rolandzie 038.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
LXX

Bratanek Marsyla trzyma rękawicę w garści. Rzecze do króla dumne słowo: „Miły panie królu, uczyniłeś mi wielki dar. Owo wybierz mi dwunastu ze swoich baronów; z nimi będę walczył przeciw dwunastu parom“. Wraz odpowiada Falsaron, brat króla Marsyla: „Miły bratanku, pójdziemy wraz obaj, ty i ja, i z pewnością stoczymy tę bitwę, z tylnemi strażami wielkiej armji Karola. Rzecz postanowiona: wybijemy ich“.

LXXI

Przybywa z drugiej strony król Korsalis. Jest z Barbarji i zna czarnoksięskie sztuki. Mówi jak szczery baron: za wszystko złoto świata nie chciałby okazać się tchórzem. Przybywa w galopie Malprymis z Brygantu, szybszy w biegu od konia. W obliczu Marsyla wola donośnym głosem: „Zawiodę moich ludzi do Ronsewal. Jeśli tam znajdę Rolanda, potrafię go zetrzeć“.

LXXII

Był tam pewien emir z Balagieru. Ciało miał piękne, twarz jasną i śmiałą. Dosiadłszy konia, puszy się w swej zbroi. Sławna jest jego odwaga: prawdziwy baron, gdyby był chrześcijaninem. W obliczu Marsyla wykrzykuje: „Idę do Ronsewal, pobawić się trochę. Jeśli znajdę Rolanda, zginął, i zginął też Oliwier i wszystkich dwunastu parów, i zginęli wszyscy Francuzi z wielką żałobą, z wielką hańbą. Karol Wielki jest stary, niedołężny; dosyć się już natoczył wojen; Hiszpanja zostanie nam wolna“. Król Marsyl dziękuje mu bardzo.

LXXIII

Był tam almanzor z Morjany: nie było zdrajcy większego odeń na hiszpańskiej ziemi. W obliczu Marsyla tak się chełpi: „Do Ron-