Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/869

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

strzec, gdyż stał ukryty za rogiem muru. W chwili, gdy zawracał, widziałem wyraźnie mężczyznę, siedzącego obok stangreta i dającego mu znak, aby udał się w tę samą stronę, w którą pojechał fiakr.
— A więc tę biedną damę śledzono.
— Tak, bezwątpienia; dlatego też ja puszczam się w pogoń za fiakrem; dopędzam go i przez spuszczone sztory mówię młodej damie, biegnąc obok jej drzwiczek: „Miej się pani na baczności, kabrjolet ściga cię“.
— Dobrze!... Agrykolo... a czy odpowiedziała?
— Słyszałem, jak zawołała przeraźliwym głosem: „O Boże!!“ I fiakr pojechał dalej. Wkrótce przebiegł koło mnie kabrjolet; widziałem siedzącego obok stangreta mężczyznę wysokiego, grubego, czerwonego, który, widząc mnie biegnącego za fiakrem, może się czegoś domyślił, gdyż patrzył na mnie z niespokojną miną.
— A kiedy pan Hardy powróci? — zapytała Garbuska.
— Jutro lub pojutrze; teraz, moja kochana Garbusko, poradź mi... Ta młoda dama kocha pana Hardy, to rzecz oczywista. Musi to być pewno mężatka, gdyż była bardzo zakłopotana, gdy do mnie mówiła, a mówiła z wielką nieśmiałością i przestraszona krzyknęła przeraźliwie, gdy jej powiedziałem, że jest ścigana... Cóż mam robić? Przypuściwszy, że pan Hardy przybędzie jutro, mamże mu powiedzieć co zaszło, czy też?...
— Zaczekaj no tylko!... — zawołała nagle Garbuska, przerywając Agrykoli i zdając się coś sobie przypominać — gdym poszła do klasztoru Panny Marji prosić przełożoną o robotę... proponowała mi, abym się podjęła chodzić na dzienną robotę do pewnego domu, w którym miałam... dawać baczność... czyli mówiąc poprostu... szpiegować...
— Nędznica!...
— A wiesz — rzekła Garbuska — wiesz, do kogo stręczyła mi wejść, dla wykonania tej haniebnej posługi?