Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/410

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

będzie do Paryża! Pojmujesz pani, jak mi będzie przyjemnie, gdy będę mogła przedstawić mu jego córki i pokazać, że były podejmowane, jak się należy. Zaraz jutro zrana sprowadzę modniarki i szwaczki, aby im niczego nie brakowało..
— Teraz, spodziewam się, że to już wszystko? — rzekła księżna tonem sarkastycznym, tłumiąc gniew, gdy tymczasem margrabia, napozór spokojny i obojętny, zaledwie mógł ukryć trapiące go udręczenie.
Księżna ciągnęła dalej, patrząc szyderczo na Adrjannę:
— Lecz pomyśl jeszcze... Może znajdziesz tam jeszcze kogo z krewnych, dla powiększenia tej ciekawej kolonji rodzinnej?... Prawdziwa królowa nie postąpiłaby sobie wspanialej od ciebie!
— W rzeczy samej, pani, chcę dla mej rodziny przygotować królewskie przyjęcie... takie, jakie należy się królewskiemu synowi, córkom księcia i marszałka Francji... Czyliż nie miło ze zbytkiem gościnności serca połączyć wszystkie inne zbytki!
— Zaiste szlachetna to zasada — rzekła księżna, coraz bardziej niespokojna — szkoda tylko, że, dla wykonania jej nie masz kopalni Potozy.
— Właśnie w porę mowa o kopalni... chciałam pomówić z panią o pewnej kopalni i, jak słychać, nadzwyczaj bogatej: nie mogłam znaleźć lepszej sposobności. Jakkolwiek znaczny jest mój majątek, byłby on szczupłym w porównaniu z tem mieniem, które ma się dostać naszej rodzinie... a gdy to nastąpi, wybaczysz mi, pani, moją królewską hojność.
Margrabia d’Aigrigny znajdował się jak na torturach.
Sprawa medaljonów była tak ważna, że ukrywał ją nawet przed doktorem Baleinier, lubo żądał jego pomocy; również baron Tripeaud nie był o niej zawiadomiony, gdyż księżna sądziła, że, według jej życzenia, zniszczo-