Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/939

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Trudno byłoby wyrazić w jaki sposób Walentyna wymówiła te wyrazy: I ta kobieta!
Po chwili smutnego milczenia dodała:
— Noc była spokojna, cicha; te dwa głosy dźwięczne, pełne ognia, zdawały się wznosić do nieba, jakby śpiew szczęścia i miłości; przez jakiś czas słuchałam mimowolnie... ale wkońcu tak mi to było przykre, że nie mając odwagi oddalić się, zakryłam uszy rękami; potem wstydząc się tej śmiesznej słabości, i chcąc w samej boleści znaleźć jakiś gorzki urok, słuchałam znowu; lecz śpiew już ustał. Zbliżyłam się do okna; kwiaty napełniały powietrze balsamiczną wonią, świeżość nocy była rozkoszna; najmniejszy powiew wiatru nie poruszył drzew; nikłe światło, jakby blask alabastrowej lampy przedzierało się przez spuszczone story galerji; zupełne milczenie panowało czas jakiś, potem słyszałam szelest piasku, skrzypiącego pod stopami Michała i tej kobiety; noc była dosyć jasna, widziałam oboje. Ah! Florencjo, ileż to nowych gwałtownych, strasznych namiętności zbudziło się we mnie przez te dwa dni! Miłość, żądza, zazdrość, nienawiść, wyrzuty, tak, wyrzuty, gdyż od tej chwili czułam, że niezwalczona siła popychała mnie do mej zguby, i że upadnę w tej walce; znasz energję, siłę mego charakteru. Energja ta i siła nie odstąpiły mnie w tej nieszczęsnej miłości. Cóż ci mam więcej powiedzieć? Długo broniłam się mężnie, lecz kiedy niecne i grubjańskie postępowanie mego męża doprowadziło mnie do rozpaczy, zdawało mi się, że wszystkie węzły zerwane zostały między nami, i ślepo oddałam się namiętności, która mnie trawiła.
— Przynajmniej, byłaś... szczęśliwą, Walentyno... bardzo szczęśliwą...
— Naprzód były rozkosze nieba, jakkolwiek zaćmione nieco wspomnieniem tej kobiety, z którą Michał rozłączył się już oddawna. Była to sławna śpiewaczka, znajdująca się teraz, ile mi się zdaje, we Włoszech. Zna-