Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1691

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rzekł tylko z bolesną otwartością, wodząc wkoło siebie błędnym i smutnym wzrokiem.
— Spojrzeć panu w oczy? Niestety! chciałbym, ale w takiem oddaleniu nie byłbym w stanie rozróżnić rysów pana.
— To prawda — odpowiedział Cloarek mniej opryskliwie — zapomniałem o pana kalectwie. Ale kiedy mnie pan nie może widzieć, to przynajmniej bądź przekonany, że ja mam wzrok bardzo przenikliwy, przed którym nic ukryć, się nie zdoła, jest to wyższość, jaką mam nad panem, i uprzedzam go o tem.
— Dziękuję panu; lecz wyższość ta na nic się panu ze mną nie przyda, gdyż ja w życiu mojem z niczem ukrywać się nie potrzebuję.
To połączenie słodyczy i otwartości, godności i smutku uderzyło i wzruszyło Iwona; lecz opierał się jeszcze temu wzruszeniu, z obawy, ażeby się nie dać uwieść pozorom i nie omylić się co do wartości moralnej człowieka, który tak ujął jego córkę.
— Co do mnie, panie ja jestem mało przenikliwy — dodał Onezym — ale pańskie pytania, ton jakim mi je pan zadaje, niektóre słowa jego, wszystko to przekonywa mnie, że pan ma do mnie jakąś urazę, której przyczyny, na nieszczęście nie odgaduję.
— Pan kocha mą córkę — rzekł Cloarek bez namysłu, starając się przeniknąć w głąb jego myśli.
Onezym zbladł i zaczerwienił się zkolei; zadrżał i w przerażeniu swojem czuł się tak bliskim omdlenia, że zmuszony był usiąść przy swoim stoliku; a nie mogąc ani słowa odpowiedzieć, zakrył twarz rękami.
W poruszeniu, które uczynił, ażeby zakryć swą twarz chustka, którą rana jego była obwiązana, spadła i odkryła jego rękę, jak równie całą oparzeliznę, o której Sabina mówiła już ojcu; ten, oddawna już był oswojony z widokiem rozmaitych ran, a jednak, pomimo całej ważności