Strona:PL Stefan Żeromski-Pomyłki 127.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ujęła w swe szpony miękką i rozlazłą naturę muzyka i wycisnęła z niej niespodziewane walory: potężne siły niezłomne męstwo i żelazną wolę.
Kawiarniany obibok umiał bez zmrużenia źrenicy i drżenia serca patrzeć w oczodoły śmierci, prowadzić żołnierzy na zasieki austryackie, spać w lodach i niezwalczenie trwać na wysuniętych posterunkach. Zdobył ordery, doczekał się końca wojny i powrotu do Rzymu. W skórze wojackiej było mu jednak za ciasno: wrócił do miękkiej kurtki i do swych skrzypiec. Stary Ubaldo miał możność obsługiwania szacownego «tenente». Towarzysze okrągłego stołu w zmienionym składzie osób, w zmniejszonej liczbie dawnych gadułów, gościli w swem gronie muzyka.
Fosca wertował teraz gazety. Czytywał pilnie wiadomości o rewolucyi rosyjskiej. Z zapartym nieraz oddechem, od początku do końca wchłaniał w siebie gazeciarskie o tych sprawach klituś — bajduś.
Pewniejszą wieść powziął od pewnego autentycznego Rosyanina, który się w kawiarni zjawił i wśród artystów uwijał. Był to arystokrata, emigrant, uciekinier przed bolszewikami. Nosiło to resztki eleganckiego kostyumu, wrzucało raz wraz w oko monokl i wypuszczało go nieustannie, paplało wszystkiemi językami o wszelkich rzeczach i sprawach, a zwłaszcza o artyzmie. Przyczepiwszy się do «grupy», perorowało najzawzięciej.
Pewnego razu Fosca postawił emigrantowi butelkę dobrego wina i wdał się z nim w rozmowę. Zdaleka kołując, począł dopytywać się o rewolucyę i jej perypetye. Wychodźca chętnie, długo i bałamutnie opowiadał.