Strona:PL Stefan Żeromski-Pomyłki 117.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Pani... Dobry — to powiedzenie za wiele... Znam tego młodego człowieka. Ernesta Foscę.
— Prawda, że to jest dobry chłopiec, panie?
— Nie mogę powiedzieć, żeby był zły... Raczej dobry, niż zły. Juścić tak: — dobry chłopiec.
— Panie Ubaldo, — mówiła cudzoziemska dama, rumieniąc się i jąkając, — niech pan będzie i nadal, zawsze dobrym dla tego młodego człowieka.
— Tak, pani... — mruknął Ubaldo, wysoko wznosząc swe czarne brwi.
Cudzoziemka wyraziła życzenie zapłacenia rachunku za poranną kawę, Ubaldo zliczył należność i podał sumę na kartce papieru. Dama przyjrzała się cyfrze i położyła na stole pieniądze. Było ich dużo, nadmiernie dużo, co najmniej o kilka tysięcy za wiele ponad sumę należną. Ubaldo zwrócił uwagę na pomyłkę w rachunku, z zasady, na doświadczeniu wieloletniem opartej, nie dotykając cudzych pieniędzy. Ale konsumentka posunęła mu ów «napiwek» końcem szlifowanego paznokietka, a do napiwka dołożyła spojrzenie tak nieopisanego wdzięku, że stary garson zawahał się. Zaiste nie wiedział, co począć.
— Pani, — rzekł, nachylając się, — jestem od wielu lat garsonem w tym zakładzie. Podaję kawę i paste. Nie mam jednak na sprzedaż przyjaźni.
— Cicho, cicho, przyjacielu! — szepnęła do niego nieznajoma pani ze łzami w oczach. — Ja wiem, że nie masz na sprzedaż przyjaźni. Ale nawet za modlitwę do Boga kapłan nie waha się wziąć grosza na swe doczesne potrzeby.
Stary Ubaldo widział wiele czarujących kobiet