Strona:PL Stefan Żeromski-Pomyłki 115.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zbiorową fotografię Zina nosiła na sercu. Ale Szczebieniew zażądał nagrody. Prosił ojca o rękę jej, Zinaidy. Czyż mogła odmówić? Gdyby odmówiła, gdyby w czemkolwiek obraziła, zadrażniła, rozgniewała Szczebieniewa, gdyby mu się oparła — zginęliby tamci wszyscy, to stadko, które kochała bardziej, niż siebie. Co Szczebieniew rozkazał, to się stać musiało, gdyż on to miał w ręku los ojca, matki i całej rodziny. Szczebieniew nie miał dzieci z pierwszego i drugiego małżeństwa. Na jego olbrzymi majątek czyhała familia, bracia, siostry i ich potomstwo. Tymczasem on ani myślał oddawać swej wieloletniej krwawicy zgrai powinowatych. Najniespodziewaniej tedy dla nich wszystkich, w późnym już wieku ożenił się z nią, młodą dziewczyną na prowincyi. Tak to, wychodząc za Szczebieniewa, tyle i tak rozmaitych spraw na inne postawiła tory. Ernesto nie pozostawał dłużnym. Opowiadał swe niedługie curiculum vitae. Rodziców nie miał. Wychowywała go, jak zapamiętał, ciotka, zapracowana na kawałku roli z murowaną ruderą, zwaną «zamkiem», na pochyłości Abruzzów. Do roli i «zamku» Pavoncello nie kwapił się wcale. Wcześnie wydostał się z winnicy i nie zaglądał już do niej. Ciotczysko przysyłało mu zrzadka jakiś tam grosz wraz z listem, pełnym żalów na «śrubę podatkową», na złodziejstwo wciąż wzrastające, drożyznę i nieopisaną niewdzięczność starej służącej Fiametty. Zabawna to była rzecz, iż w jego opowiadaniach garson Ubaldo grał rolę bardzo znaczną, wydatniejszą, niż ciotka. Ubaldo zrobił to a to, Ubaldo oddał mu taką a taką usługę, Ubaldo mówił, jak mówi Ubaldo, według Ubalda — i tak bez końca.