Strona:PL Stefan Żeromski-Pomyłki 081.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

skrzypiec. Pani Zinaida zadzwoniła, wręczyła służącemu bilet i kazala natychmiast przynieść z lokalu kinematograficznego skrzypce Ernesta.
Załatwiwszy tę sprawę, wywabiła swego gością z gabinetu sztychów i zaprowadziła do narożnej alkowy, gdzie stał czarny, krótkotułowy, błyszczący Bechstein na niewielkiem podwyższeniu. W głębi tej bokówki rozstawione były niskie sofy, szerokie i wygodne, niczem starorzymskie łoża, — oraz jaśniało kilka mebli z drzewa brzozy, zwanego czeczotką, albo rokietą, o przedziwnie mozajkowym rysunku rocznych słojów, których flader, powyginany w najrozmaitszy sposób, sprawiał wrażenie delikatnego marmuru z Sieny, zdobionego najfantastyczniej. Meble te były obce dla włoskiego oka Fosci, to też naiwnie spytał swą przewodniczkę, co to jest za drzewo. Nie umiała mu powiedzieć.
— Po naszemu, w naszym rosyjskim języku nazywa się to drzewo — «korelskaja bierioza». Proszę powtórzyć!
Ernesto, krztusząc się, powtórzył:
Korelskaja bierioza.
— No, dobrze, barbarzyńco, — rzekła. — W nagrodę wolno panu będzie wyjść na taras.
Wyszli obydwoje na taras willi, przypartej do wyniosłego zbocza, zawieszony nad parowem. W oddali widać było Pincio z jego masą drzew i białemi willami, przeglądającemi z poza zieleni. Daleko błękitniał i szumiał wielki Rzym. Z tarasu wiły się w zakosy schody, prowadzące w dół, aż do cichej, zamiejskiej, bocznej uliczki. Chłodny, wiosenny wiatr, w którym zapach róż polatał, rozdmuchiwał jasne włosy cudzoziemki Zinaidy