Strona:PL Stefan Żeromski-Pomyłki 077.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

orkiestry. Badam tę sprawę. Dzięki tym moim obserwacyom i badaniom pan się pomylił...
— Doprawdy? Współczuję panu!... — mówił Rosyanin, uśmiechając się tak szczerze, iż można było widzieć obie połacie jego wypróchniałych zębów.
— Michel! — krzyknęła piękna pani. — Ty sobie współczujesz, ale pan stracił posadę! Rozumiesz to, czy nie? Stracił posadę!
Michel wzruszył zlekka ramionami. Po chwili spojrzał na Ernesta swemi rybiemi oczyma i mierzył go od stóp do głów spojrzeniem tak zimnem i przeszywającem, że muzyk stracił zupełnie pewność siebie. Nawet wówczas, gdy już stanowczo należało zmienić przedmiot rozmowy, kamienne spojrzenie nie opuszczało Ernesta.
— Cóż tak patrzysz! — zaperzyła się piękna Zinaida. — Łatwo ci patrzeć!...
— Łatwo, nie łatwo... — wycedził Michel przez swe niezbyt idealne uzębienie. — Cóż mam począć, mój aniele?
— Myślę o tem!
— Myślę.
Obydwoje zajrzeli sobie w oczy i przerzucili wzrokiem jak gdyby jakieś wyrazy. Ernesto począł wypowiadać niepoprawne gramatycznie wyrazy francuskie, zawierające w sobie zamiar pożegnania się i odejścia.
— Dokąd pan chce iść, dokąd? — pytała Rosyanka.
— Na obiad, pani.
— Nigdy! Michel! — zawołała na męża.
— Pan pozwoli, że zjemy dziś obiad razem, u nas... — uprzejmie zwrócił się Rosyanin do muzyka.