Strona:PL Stanisław Witkiewicz-Na przełęczy 038.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


Od strony lasu, dolatywały stłumione, dźwięki, jakby skrzypiec, na przemian ze śpiewem drżącym i przyciszonym…
Śpiew i skrzypce coraz się zbliżały, tak, że w końcu słychać było wyraźnie:

Oj! Janosik! Janosik! miał se zółte cizmy:
Gdybyś ty nie zbijał, nie miałbyś ich nigdy…

…śpiewał ktoś w ciemnościach, przygrywając sobie niepewnemi tonami smyczka, błądzącego po wszystkich strunach.
Ucichł. Słychać tylko, że stroił i próbował skrzypce, mrucząc niecierpliwie: — Cy dyabli!..
Znowu idzie. Rozlega się ciężkie stąpanie i z cieniów nocy wysuwa się oświecona latarnią zgarbiona postać… Chwilę ją widać. Świeci się białością ubrania, blaskiem jakiejś blachy na piersiach, kosmykami siwych włosów.
Ledwie mamy czas zauważyć twarz wąską i chudą, i rozeznać skrzypce, a już przesunęła się ciemną sylwetą i znikła w mroku.
Skrzypce tylko jęczą boleśnie i drży urywana nuta śpiewu:

Idzie se Janicek po pod zieleniny.
Piska se i śpiewa, pojadł niedźwiedziny.

Znowu cicho…
Jeszcze raz dolatują z ciemności wyraźne słowa:

Na zamku orawskim stoją subienicki,
Tam se wisiał budzie Jaśko z Brzeziawicki, —

............i śpiew rozpływa się w niewyraźnych tonach bez słów… jeszcze dźwięczą z oddali ciche skrzypce… w końcu, dziwne widmo rozwiało się w mrokach nocy i szumie potoków.
— A to kto? — spytałem gazdę, kurzącego fajkę na przyzbie.
— Dy to Sabała! Idzie se grajęcy, — odrzekł.