Strona:PL Stanisław Witkiewicz-Na przełęczy 024.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

noc wiecie, ćma i psota taka, co cud. A i drogi, wiecie panie, kęs, o! kęs! Telo dole jechać! to ta i nie dziwno coście krztynę zmieskali.
W izbie, gaździna litowała się nad dzieckiem, które bez przytomności dawało z siebie ściągać nasiąkłe wilgocią ubrańka.
— O raty! ludzie na świecie, jak to się chudziątko domęcyło! — mówiła trzymając się za twarz i kiwając głową.
Izba chłodna. Od okien dął zimny dech nocy, a z bielejącego w kącie pieca płynęła fala ciepła, chwiejąc płomieniem świecy.
Na dworze ulewa szemrała i pluchotała strumieniami, płynącemi z dachu.



Spokojny filister, którego w Tatry zagnała opinia publiczna, — przechodzi w tych pierwszych chwilach aklimatyzacji ciężkie i dotkliwe próby.
On, którego wieczorem do cichej drzemki lub marzeń kołysał szmer samowaru, który przywykł w drucianym koszyku widzieć blade, czyste kajzerki obok talerza z różowemi plasterkami szynki zwyczajnej, on, który łowił uchem ciężkie kroki roznosiciela „Kuryera“, z drzeniem czekał na zgrzytnięcie klamki, i nie ruszając się z kanapy siedział z wyciągniętą ręką, w którą służąca wkładała najnowsze zaprzeczenia wczorajszych najpewniejszych nowin; ten człowiek, który zrobił wszystko co mógł, żeby życie zamienić w szereg nieskończenie małych, lecz pewnych i zawsze jednakich przyjemności; za którego myślą gazety, któremu wszystko ułatwia życie, który kupuje za swoje trzy grosze dowcip, humor, wygody i przyjemności — naraz znajduje się tu w próżni — na pustyni.
Tramwaje, trotuary, gaz, kuryerek, kajzerki, szynka, wszystko przepadło. Siedzi oto na twardym, nizkim stołku, przy stole bardzo wysokim, ma jednę łyżeczkę na całą rodzinę, duże bułki rozłożone na stole, herbatę parzoną w saganku — a zamiast Kuryera, broszura Zacherlina o skutecznem wytępianiu pluskiew. Broszura, zresztą której teorye natychmiast należy w czyn wprowadzić, jeżeli się chce mieć „noc spokojną i dzień nie tęskliwy“.
Nie mniej cierpią ludzie przywykli do komfortu hotelowego, do tych wszystkich rzeczywiście potrzebnych wygód, lub pedantycznych drobiazgów, któremi się otacza przedelikacony sybarytyzm.
W takich chwilach rozpaczy, rzadki chyba filister powstrzyma się od przeklinania Tatr, „polskiego gospodarstwa“ i „naszej blagi“, a nadewszy-