Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 252.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

darzewska poczyna w niej wygrywać »modlitwę dziewicy« i »wspomnienie mojej chatki« — ha, ha, kapitalne, niezrównane, tego jeszcze było potrzeba!
Co za śmieszny sentymentalizm! Jakaś Łusia miałaby go z pół drogi nawrócić i wprządz napowrót w jarzmo ciężkiej, codziennej pracy dziennikarskiej. Z litości nad Łusią ma pewno publicznie ogłosić w pismach, że zmistyfikował zacnych panów komitetowych i podszył się pod cudze dramaty. Dla ckliwej litości nad jakąś tam gąską narazić się na gorszą jeszcze hańbę — bo ta gąska może się lada chwila z głupoty, zazdrości, nieobliczalnego kaprysu przemienić w drapieżne zwierzątko, na drobne strzępy poszarpać ten obcy łachman, w który się przyodział — nie!
I jak w gorączce przelatywały mu przez mózg, jak najpotworniejsze wizye: przepełniony teatr, publiczność porwana, wsłuchana z najwyższem napięciem cała widownia, jeden stężały, zaparty oddech, a nagle głośny piorun obłąkanego krzyku: Górski! Górski! Autor Górski!
Zamajaczył mu się Kotowicz, jak okrążał Łusię coraz ciaśniejszymi kręgami, jak wysnuwał z niej nitki, niteczki, i już, już dochodził po nich do kłębka. Siebie samego widział dławionego bezustannie przez piekielną zmorę