Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 236.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ucieszyło mnie, żeś mi taką propozycyę zrobił. Wiesz dlaczego?
— No?
— Ja nie potrzebuję miłości, nie! nie! Źle się wyraziłam. Ty nie wiesz, co to miłość. — Znowu głupstwa gadam. — Miłość po twojemu, to znaczy: idź i zrób to, o co cię proszę. Nie! nie proszę, tylko wymagam! Prawda?
— Tak!
— A gdybym ja stawiła moje wymagania?
— Ado, Ado, poco niepotrzebnie tyle słów? Dałem ci dowód najwyższego zaufania, więcej jeszcze, oddałem się w twoje ręce...
— Ho, ho — śmiała się — a równocześnie trzymasz mnie w swoich, jak w krogulczych pazurach... O co ci właściwie chodzi? Aha! Czy dobrze cię zrozumiałam? Chciałbyś mieć przy sobie kobietę, kochankę, towarzyszkę, może nawet — ha, ha, ha — żonę, brr... któraby wszystkie twoje plany wykonywała. Poco zatem tyle dalekich obchodzeń, na co te półsłówka, poco to wszystko? Powiedziałam ci, że zrobię, to zrobię...
Teraz Karska odsunęła się od niego, zrzuciła kołdrę, by swobodniej odetchnąć.
Uśmiechała się w sobie z cichą, łagodną ironią.
Och, ty mocny człowieku! Jesteś bezwzględnie, do szpiku kości łotrem, niezwykle inteli-