Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 208.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się chciała pomścić — nie zaraz... nie zaraz, ale powoli wszystko wyśpiewasz... tak, tak, droga Łusiu, ja cię bardzo kocham i przyznaję, że masz rzadko piękne ciało, ale co się ze mną wtedy stanie?
Z miękkiego drzewa twoja duszyczka wystrugana, ciężko pracowałaś, by się zahartować, ale cała praca — na nic...
Wprawdzie uratowałem na razie sytuacyę. Twoim tragicznym okrzykom, by Górski w spokoju spoczywał, nadałem pikantne zabarwienie — wybacz mi, słodka duszyczko, ale nie mogłem sobie inaczej postąpić.
Pijane bydlęta nazajutrz wytrzeźwiały i jakoś podejrzliwie na mnie patrzyli. Wiem, że Kotowicz nic nie powiedział, ale mógłbym przysiądz, że w pamięci wygrzebuje wszystkich Górskich, jakich znał lub o nich słyszał, ale on nie odkrywa swoich kart, dopóki nie pozna dokładnie gry przeciwnika. W każdym razie umiałem coś powiedzieć, czemś upozorować twój nagły wybuch, który mi całą zabawę popsuł... Nawet ja w pierwszej chwili zgłupiałem — Karska! nieoceniona Karska uratowała sytuacyę... przyznasz: to był bajeczny pomysł, by tak delikatnie tym Neapolem, tą świętą Łucyą naprowadzić mnie na tę myśl, bym pił twoje zdrowie... więcej jeszcze: przypomniała mi w tej chwili, że »pogoda