Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 195.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— A ja mam trzydzieści rubli — szepnął Kotowicz do ucha Zieleniakowi — ten dureń chce jakiegoś rewersu, wytłumacz mu, że to nowa zniewaga dla mnie.
Kotowicz posiadał tę właściwość, że kiedy chciał, był pijanym, niepoczytalnie pijanym, a kiedy chciał, w tejże samej chwili mógł być trzeźwym, trzeźwiejszym od takiego, co wszystkie cztery śluby eleuteryczne złożył.
Bielecki z wszystkimi rozmawiał i żartował, śmiał się, do wszystkich przypijał, wszystkim nalewał, a sam zważał by możliwie mało pić i z oczu nie opuszczał Karskiej i Łusi.
Szeptały sobie coś do ucha, śmiały się, jak dwie rozbawione pensyonarki, zdawało się, że teraz dopiero znalazły teren, na którym już całkiem do siebie zbliżyć się mogły...
Zdumiewająca aktorka, pomyślał Bielecki, i zwrócił się do Kotowicza.
— Patrz tylko, bełkotał Kotowicz, jak ta twoja Łusia do tej — no! do tej Karskiej przylgnęła — ho, ho! niczego niewiasta ta Karska... Co za dyabelska twarz — jakie ramiona,! jak ona teraz Łusię pogłaskała — niczem biblijny wąż — Kotowicz raczył być znowu pijanym.

»Sir le roi, je vous la remerçie,
Mais dans mon pays il y a de plus jolies...«

Gromkie oklaski rozległy się po pokoju —