Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 188.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie bierz mi za złe... — Borsuk był cały wylękniony.
— Więc do widzenia.
Przy stole, kółko wzrosło już o paru nowych gości. Trzecia flaszka szampana była już napoczęta.
Cesia z kabaretu, znanego powszechnie pod nazwą »Sprośnego Marchołta« podbiegła ku niemu z zamiarem rzucenia mu się na szyję z radości, ale w sam czas zdążył silnym uściskiem malutką dłoń, tak skręcić, że unicestwił ten rozpęd.
— Jezus Marya! Bo mi rękę zmiażdżysz!
Nieodstępna towarzyszka Cesi, wiotka, delikatna Miecia wyrecytowała z głębokiem dygiem swe życzenie — ale z tem wszystkiem zmiarkował Bielecki, że czas, by się wraz całem kółkiem usunąć z przed oczu profanów.
Trzeba się szanować, pomyślał, cała ta niesforna hałastra może od niego odsunąć ludzi wpływowych, rajców miejskich, zamknąć mu drzwi do domów porządnych — roześmiał się w sobie szyderczymi kpinami.
Skinął na kelnera, zamówił osobny pokój.
Za chwilę całe towarzystwo znalazło się w bardzo przyzwoitej separatce z kanapkami, lustrami, nawet pianinem.
Tu sobie mogą robić, co im się żywnie podoba, pomyślał Bielecki i spojrzał przez okno: