Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 116.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

żeś tego nie maskował — nie kłamał, nie tumanił. Mówiono mi, że pan jest takim — wybacz pan imienną nazwę — Don Juanem... Słyszy pan, wymawiam J, jak H, a więc prawidłowo. Jeżeli pan nim jest, to w takim razie w swoim zawodzie sprawuje czystą i rzetelną pracę.
— Tak jest, kochana pani, miałem w tej chwili ochotę wyciągnąć moją rękę ku pani, ale nie chciałbym, byś pani swój poprzedni eksperyment na mojem ramieniu powtórzyła.
— Byłabym to bezwarunkowo zrobiła. Gdybym miała siły po temu, tobym najchętniej zwabiła pana do mego mieszkania...
— To pani ma mieszkanie?
— Mam, mam, dwa pokoiki na strychu — strasznie tam gorąco; skrępowałabym pana powrozami, żebyś się ruszać nie mógł — oczywiście nagiego... no? bawi to pana?
— Niezmiernie... Tylko byłaby mi przykra moja nagość — Don Juanowie są bardzo wstydliwi...
— Wiem, wiem — i właśnie dlatego... Potem siadłabym obok pana i zaczęłabym orać, tak, orać ciało tymi oto paznokciami — a strasznie są ostre...
— Niezgorszy pomysł, trochę literacki — coś przypomina histeryczne podrygi pani Rachilde.