Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 064.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Lękasz się — ale to kapitalne! Czyż się kiedy lękałaś rozkoszy, choć ci nie była znana? Lękałaś się oddać Bieleckiemu, chociaż, czysta i niewinna, nie wiedziałaś, co cię czeka, rozkosz czy męczarnia?
Wiedziałaś, słyszałaś, że to rozkosz, a ja ci mówię, że niema większej rozkoszy nad śmierć. Nie wierzysz mi? Mnie, mnie nie wierzysz, który niczego od ciebie nie pragnie, a Bieleckiemu wierzyłaś, choć wiedziałaś, że tylko swojej rozkoszy pragnie! Och, jakaś ty naiwna: tamtemu wierzyłaś, a mnie nie...
Oczy jego rozwarły się nadmiernie, żar gorączki buchał z nich. Przysunął się nagle do niej.
— Nigdy nie pragnąłem połączenia cielesnego z tobą — może, może zechcesz połączyć się ze mną w śmierci, co?... co? Powiedz tylko, jeden gram szarego proszku, jedno rozkoszne westchnienie, i będziesz ze mną w raju. Och! jaka ty wystraszona... Możesz się nawet odwrócić, nic nie będziesz widziała i dostaniesz się do raju i nie będziesz potrzebowała nędzy swej po świecie rozwłóczać.
Ręce jego wyciągnęły się do niej drapieżnie, oczy jego paliły ją...
— Pomyśl tylko, co ciebie czeka? On cię niezadługo porzuci, ścierką cię teraz już nazywa, jak mi mówiłaś; wyrzuci cię na ulicę: