Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 032.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kruszcowa kanału i przelewała się przez brzegi kipiącym warem — milczenie wokół rozszalało się bluzgającymi, ogniem niebo rozrywającymi krzykami i wśród tej szalejącej burzy ognia wyciągnął w błędnem upojeniu radości swe ramiona, bo wreszcie zrozumiał, że umarł.
Umarł! umarł!
Szerzej, szerzej jeszcze rozwarł ramiona, bo zapragnął niemi ogarnąć cały ocean swych widzeń — rósł, potężniał w nieskończoność, bo Boga dosięgał, z oczu jego, wytężonych w swoją, wszechbyt i wszechboskość ogarniającą wizyę, biły pioruny, gdyby lepka ciecz ognia, głową sięgał ponad obłoki, a pod stopami cała ziemia, gdyby kruchy, chwiejący się podnóżek, a w rękach trzymał tablice praw, przed któremi jedno i drugie i trzecie morze zajękło, a ziemia w posadach swych się trzęsła, jakby nią konwulsye szarpały.
Chwilę jeszcze, a Bogiem się stanie przez śmierć — przez śmierć zapanuje Bogiem nad życiem całem, nowego Szatana zapłodni w sobie przez śmierć, na nowe tory rzuci gwiazdy, by się wzajem porozbijały, w pył skruszy tę marną ziemię, słońce zagasi — by mocą swoją nowy, doskonały twór i nowe, doskonalsze światy do życia wskrzesić.
A wszystko to się stanie przez śmierć.
Długi, ciężki kaszel rozbudził Górskiego,