Strona:PL Stanisław Eljasz Radzikowski-Skarby zaklęte w Tatrach 27.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Są też takie dodatki w pełniejszych spiskach przy końcu.
Wspominałem też o wierze dawniej powszechnej, że cudzoziemcy ściągają się do Tatr z daleka i unoszą stamtąd skarby. Tak samo dzisiaj w to lud wierzy święcie. Posiadam spisek z w. XVII pod nazwą: Trakt, którędy Włoszy idą in secreto w góry krakowskie zwane Tatry. Opowiadają też teraz górale tatrzańscy o corocznie przychodzących w te strony Czechach, Niemcach, Włochach, którzy obładowani skarbami wracają do ojczyzny. Największą sławą pod tym względem cieszą się Czesi.
Wyżej niż Pięciostawy leży jezioro Żabiniec (bajeczne). Tam co roku przychodzi siedmiu Czechów ścieżkami im tylko wiadomemi — dobywają złoto, mają nawet do tego piecyki, bo żużle po nich znajdowano nieraz — obładowani uchodzą do domu. Wierze w Czechów takich przypisuję też powstanie nazwy doliny Czeskiej i stawu Czeskiego w Tatrach. Ci Czesi, Niemcy czy Włosi muszą być czarnoksiężnikami, boby nie doszli inaczej do skarbów. Czarnoksiężnicy zaś odbywają osobną naukę do tej umiejętności. Mają szkoły, jest ich nawet dziewięć. Który przejdzie wszystkie dziewięć szkół, ma już nielada władę. Są to bardzo zazdrośni ludzie. Pomalowali oni farbkami kruszce po Tatrach, dlatego ich zwykły śmiertelnik daremno szuka.
Raz szli dwaj górale (dobrzy moi znajomi, eleganccy, pełni manier światowych przewodnicy), doliną Roztoki w górę. Naraz napotykają dwu ludzi cudacznych. Byli podobni do siebie bardzo. Długi, bardzo