Ta strona została uwierzytelniona.
Za wsią Chłopską Krzywdą gdzieś na końcu świata
stała w szczerem polu mchem obrosła chata.
Stała w szczerem polu pogarbiona srodze,
jak na jednej nodze stoi grzyb przy drodze.
Pierwszą ją co roku witały bociany
i ostatnią żegnał zachód malowany.
A gdy przychodziła zima z woli Bożej,
wichry, z pól wiejące, biły w nią najsrożej,
biły w nią najsrożej i trzęsły, jak wiechą,
jej spróchniałym zrębem i zmurszałą strzechą.
Pod zmurszałą strzechą tej zgarbionej chaty
Jurkowe się życie zaczęło przed laty.
Głodny był przednówek, chłodna wiosna cała —
i Jurek się z Biedą pokumał od mała.