Strona:PL Sen o szpadzie i sen o chlebie 110.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

krzywdy? Czy się gdzie wszystko spisuje i czy są oczy, co to przeczytają?
Milczał, w głębokiej pogrążony zadumie ptaszeczek boży. Aliści podniósł głowinę i z cicha, a przecie z donośną nad miarę żarliwością, wyświstał po swojemu dźwięk odmowny, zaprzeczny.
Strzał, któryby na wylot piersi przebódł, nie wymierzyłby takiego ciosu, jak to przeciągłe, zimne odtrącenie.
Podniosła oczy w górę i śledziła wzrokiem białe, letnie obłoki, unoszące się popławem niepostrzeżonym w upalnym błękicie. Łzy żałości gorzkiej wysączyły się z błękitów oczu i zasłoniły obłoki. Spalone usta szeptały wyrazami bez związku i sensu do tych niebiańskich aniołów te same zaklęcia i pytania, prosząc się o sąd i odpowiedź. Białe obłoki, jak gdyby wstrzymane w swojej wysokiej podróży nad głębokością niedoli, zdawały się czujnie słuchać szlochów, tulących się w dźwięki poszarpane, w biedne ludzkie wyrazy, tak bezładne, jak czyny rodu człowieczego na ziemi. Na zbożu i na dalekich łąkach stanęły głębokie cienie.
Wstrzymane na wysokościach obłoki i podobizny ich na ziemi, upiększały się nawzajem z zielenią przestworu, strojąc się i ozdabiając w coraz to inne kolory. Sposobem tajnym, a skutecznym doskonale, uzupełniały swe kształty i rozmiary. Te ciemne pawłoki, subtelne tkaniny, przepływające w jasnej zieleni przedziwnie były dla oczu przychylne. Jak gdyby chusty dobrotliwe przytykały się do źrenic i do tych miejsc za powiekami, skąd płyną łzy na wyczerpaniu i gdzie są same