Strona:PL Sen o szpadzie i sen o chlebie 050.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

z młodymi chłopami, co już nie chcemy tego, psiakrew, chłopstwa, co się siepiemy z chamstwem, co chcemy być obywatelami polskimi, świat może stanąć. W naszych rękach będzie ten świat, żeby tam kije z nieba leciały! Bo my se zwolna, zwolna wszystko rozważymy, a spamiętamy. Nie zapomnimy nic! Ale musimy mieć od waju, od inteligenckiego proletaryatu narzędzie i sposób. Musicie nam dać teatr o tych kałużach krwi, o woli świętej i ponocnem wzdychaniu ziemi.
— Czekajcie, czekajcie! — wszystko to będzie… Tylko przecie nie odrazu Kraków zbudowano… Czekajcie…
— No czekamy!
Zeskoczył z wozu i ze słowem pożegnania znikł w nocy.
Jechał pan Ryzio przez czas pewien uroczyście, postękując na wybojach. Aż nagle wściekłość go poczęła rozdymać. Pięścią uzbrojoną w soczewkę począł wygrażać niewiadomo komu i wykrzykiwać w duchu.
— I cóż ty na to, bando gryzipiórów literackich, kawiarnianych wielkoludów? Gdzież są twoje książki, gdzież gazety, gdzież jest twoja sztuka? Adam Mickiewicz i Juliusz Słowacki — otóż i cała literatura, której nota bene dotychczasowa szlagonerya narodowa nie była warta i w setnej części nie zrozumiała. Teraz kolej na zrozumienie, gdy lud olbrzymi we drzwi pięściami wali. Ale i ta sztuka jest dziełem czasu rozpaczy. A gdzie jest nasz Plato, gdzie Arystofanes, gdzie Ajschyles, gdzie Boska Komedya, gdzie Don-Kichot, Raj utracony,