Strona:PL Rudyard Kipling-Księga dżungli 189.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

otwór z rurą, którędy spływała do kanału woda. Riki stanął przy otynkowanej gładko ścianie, obok wanny i dzięki wzmożonemu głosowi, dochodzącego ową rurą, usłyszał to, co leżący na zewnątrz w świetle księżyca Nag i Nagina szeptali z sobą.
— Gdy w domu wszyscy wyginą i on będzie zmuszony wynieść się stąd precz, wówczas my zostaniemy z powrotem nieograniczonemi władcami ogrodu. Poczynaj sobie ostrożnie i pamiętaj, że przedewszystkiem zabić trzeba wielkiego mężczyznę, który bił kijem karaita. Gdy wrócisz po pomyślnych łowach, weźmiemy się we dwoje do tego przeklętego ichneumona!
— Więc pewna jesteś, że zabicie ludzi da pomyślny wynik?
— Naturalnie! Póki nie było ludzi w bungalowie, ani jeden ichneumon nie zajrzał do ogrodu. To też musi opustoszeć, a wówczas nikt nam nie będzie przeszkadzał. Nie zapominaj zresztą, że lada dzień wyklują się nasze dzieci z jaj, ukrytych na melonowych grzędach, i że będą potrzebowały dużo miejsca i zupełnego spokoju.
— Dobrze, żeś mi o tem przypomniała! Ruszam tedy niezwłocznie. Zdaje mi się zresztą, że walka z Rikim będzie zbyteczna, bo gdy zabiję mężczyznę, żonę jego, a o ile się da i chłopca, to ichneumon sam się stąd wyniesie.
Riki słyszał wszystko i dygotał z wściekłości. Nagle ujrzał wsuwający się otworem płaski łeb Naga,