Strona:PL Rudyard Kipling-Księga dżungli 178.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tak, że wyglądał jak przyrząd do czyszczenia butelek, gdy zaś myszkował w trawie, wydawał okrzyk bojowy: rikk-tikk-tikk-cz!
Pewnego ulewnego dnia, woda zalała jamę, gdzie żył wraz z rodzicami, a biedny ichneumon, napoły martwy, poruszający jeszcze łapkami, został uniesiony prądem do przydrożnego rowu. Napotkawszy przypadkiem kępę jakiegoś zielska, ostatkiem sił wygramolił się na nią i tam zemdlał. Gdy odzyskał zmysły, spostrzegł, że leży pośrodku ścieżki ogrodowej, wystawiony na promienie słońca, w stanie bardzo smętnym i usłyszał jakiś głos nad sobą:
— Zdechły ichneumon! — mówił niewielki chłopiec — Trzeba go zakopać!
— Niewiadomo, czy zdechł! — zauważyła matka — Zabierzmy go do domu i spróbujmy przywrócić mu życie!
W domu, jakiś rosły mężczyzna (był to Anglik, świeżo osiadły w willi) wziął go ostrożnie w rękę i zawyrokował, że żyje, tylko jest nieprzytomny. Przeto owinięto go w watę i położono w ciepłem miejscu. Wkrótce otworzył oczy i parsknął kilka razy.
— Nie straszmy go! — powiedział mężczyzna — Zobaczymy, co będzie robił.
Nie byle co może zresztą przestraszyć ichneumona, który jest od głowy do końca ogonu owładnięty cieka-