Strona:PL Rudyard Kipling-Księga dżungli 171.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Przysięgam na własną grzywę, — zawołał jeden z olbrzymów, z trudnością poruszając członkami — że większego zamętu nie sprawiłby nawet sam wieloryb. Dumny jestem z ciebie, młodzieńcze! A oprócz tego oświadczam, że pierwszy wyruszę z tobą na ową tajemniczą wyspę... naturalnie, o ile istnieje na świecie.
— Słuchajcie, spaśne wieprze! — zaryczał Kotik — Gadajcie mi zaraz, który z was nie chce iść do tunelu krów morskich, a sprawię mu takie lanie, że nareszcie zaświta wszystkim w głowach!
Wielki szum rozległ się po całem wybrzeżu, przypominający przypływ morza. Tysiące zalękłych głosów wołało:
— Idziemy z tobą! Idziemy z Kotikiem, białą foką, do Ziemi Obiecanej!
Teraz Kotik wtulił dumnie głowę w ramiona i przymknął oczy. Był nie biały już, ale purpurowy od głowy do dolnych płetw, a chociaż ciało jego pokryte było ranami, na żadną uwagi nawet nie zwracał.
W tydzień potem ogromna gromada, złożona co najmniej z dziesięciu tysięcy „gołowąsów“ i dorosłych fok, ruszyła pod przywództwem Kotika ku tunelowi krów morskich, a foki pozostałe w Nowostoczny spoglądały na szalonych wędrowników z politowaniem.
Następnej wiosny spotkali się wszyscy pośród oceanu w miejscach zwykłych połowów, a zwolennicy Kotika takie opowiadali cuda o krainie, leżącej poza tunelem krów morskich, że ruszyła tam nowa grupa