Strona:PL Rudyard Kipling-Księga dżungli 087.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Siedź tam — krzyczały małpy — Rozprawimy się wpierw z twymi opiekunami, a potem damy ci nauczkę, o ile zresztą lud jadowitych pozostawi cię przy życiu.
— Ja i wy, jesteśmy jednej krwi! — krzyknął spiesznie Mauli, dodając hasło wężów.
Wokoło siebie słyszał szmery i syki, przeto dla pewności powtórzył raz jeszcze hasło.
— Dobrze... dobrze... ss... ss... Pochowajcie żądła wszyscy! — rozległy się przyciszone głosy — Nie ruszaj się tylko, bracie, byś nas nie porozdeptywał.
Każda ruina w Indjach zmienia się powoli w osiedle wężów i tutaj zatem roiło się od okularników. Mauli stał, starając się nie ruszać wcale i przez szparę w ścianie śledził przebieg walki pantery z bandar-logami, oraz słuchał wrzasków małp. Bagera poprostu nurkowała w fali wrogów, po raz pierwszy walcząc w obronie własnego życia.
— Balu musi być gdzieś w pobliżu! — pomyślał Mauli — Bagera nie mogła przybyć sama!
Nagle krzyknął głośno:
— Do cysterny, Bagero! Do zbiornika i wskocz do wody!... Zanurz się!
Panterze okrzyk ten, świadczący, że Mauli żyje, dodał otuchy. Postępując krok za krokiem wśród nieustannej walki, dotarła nareszcie z wysiłkiem do cysterny. W tej samej chwili dał się słyszeć, podobna do warkotu bębna, okrzyk bojowy starego Balu, który,