Strona:PL Rudyard Kipling-Księga dżungli 081.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

U zbiegu dwu ulic widniała bezkształtna bryła kamienna, która była ongiś statuą jakiegoś bóstwa, gdzieniegdzie po rogach rozróżnić było można cysterny publiczne, studnie i resztki ścieków, a z wnętrza kilku świątyń o zapadłych kopułach wyrastały strzeliste palmy o pierzastych liściach i szerokich, wysokich pniach.
Małpy nazwały to miejsce swojem miastem i ujawniały wielką pogardę dla ludów dżungli, żyjących w kniei, ale nie wiedziały zgoła, jaki cel mają te wszystkie zabudowania i co z niemi począć. Zasiadały gromadnie w wielkim przedsionku królewskiej sali radnej, szukały sobie pcheł, iskały się i pewne były, że postępują jak ludzie. Innym razem rozbiegały się po rozwaliskach i z trudem znosiły cegły i ułamki gzymsów w jedno miejsce, jakby miały zamiar doprowadzić miasto do porządku, ale za chwilę zapominały o wszystkiem. Krzyczały, potrącały się, goniły i biły, za moment zaprzestawały tego wszystkiego i, biegając po zdziczałym parku królewskim i tarasach pawilonów, trzęsły krzewami róż, oraz pomarańczowemi drzewami, patrząc na spadające kwiaty i owoce i bawiąc się niemi.
Z wielką troskliwością zwiedzały też ustawicznie wszystkie ubikacje pałacu, przejścia nad i podziemne, setki małych i wielkich komnat, ale nie wiedziały nigdy, co już znają, a co jeszcze zwiedzić należy i błądziły pojedyńczo, lub grupami, paplając i zapewniając się wzajem, że zachowują się zupełnie jak ludzie. Od