Strona:PL Reymont-Ziemia obiecana. T. 2 362.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
XX.


Borowiecki był w Berlinie.
Przyjechał do Lucy, bo go zasypywała depeszami i groziła samobójstwem, jeśli nie przyjedzie chociażby na kilka godzin.
Pojechał nawet dosyć chętnie, bo myślał, że dni kilka odpocznie zdala od fabryki, która już pracowała wszystkimi oddziałami.
Czuł się nadzwyczaj zmęczonym i wyczerpanym pracą i ciągłymi kłopotami.
Z Lucy widywał się po dwa razy dziennie. Spotkania te były dla niego męczarnią, tem większą, że Lucy bardzo zbrzydła; nie mógł patrzeć bez głębokiej urazy na jej zdeformowaną figurę, a prawie ze wstrętem całował jej twarz obrzękłą, pokrytą żółtemi plamami.
Ona szybko odczuła wrażenie, jakie wywierała, więc każda schadzka kończyła się gorzkimi wyrzutami i płaczem.
Męczyli się oboje strasznie.
Ona kochała z dawną siłą, tylko zniknęła w niej dawna, wytworna, namiętna kochanka; ta pełna nieświadomej dyskrecyi, szczerej naiwności i wzruszającej nieśmiałości Lucy, ta piękna Lucy, podziw Łodzi, a budziła