Strona:PL Reymont-Ziemia obiecana. T. 2 230.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bo z podniesieniem ogólnego dobrobytu wzmagają się wymagania. Chłop na wsi kupi chustkę Zukera dla kobiety, ale ten sam chłop przeniesiony do miasta weźmie na drugi raz już Grünszpanowską, a jego dzieci, chociażby były wyrobnikami, sięgną po Meyerowskie. Już ogół kupujących zaczyna rozumieć, że taniość towaru leży w jego dobroci, a nie w nizkiej cenie. Bucholc, Meyer, Kessler dobrze to rozumieją i robią interesy na towarach solidnych.
— Robią, prawda, ale znacznie prędzej robi miliony Szaja, Grünszpan i stu innych i dla dwustu nowych jest jeszcze wielkie miejsce i czas do zrobienia majątku.
— Otóż wątpię, czy starczy czasu tym stu nowym tandeciarzom do zrobienia pieniędzy.
— Aha, więc tylko dlatego chcesz uszlachetniać łódzką produkcyę?
— Muszę się przecież liczyć z zapotrzebowaniami rynków, z przyszłością... Dobry, wysoki gatunek może iść lepiej, więc go robić będę.
— Rozumiem cię dobrze, ale wielkiego zaufania nie mam do tego jutra, wolałbym dzisiaj robić interesy. To, coś powiedział o wyrabianiu się wyższych zapotrzebowań u kupujących, o ich zwiększaniu, to może być prawdą, o tem możnaby nawet obszerniej pomówić i napisać piękny ekonomiczny artykuł, ale na tem trudno opierać fabrykę, z tego nie wyciągniesz milionów.
Zamilkli obaj na długo i rozmyślali.
— Ile ci potrzeba?
— Muszę w sobotę mieć dziesięć tysięcy rubli.
— Hm... zapomniałeś o Müllerze! Przecież sam ci się ofiarował z pożyczką...