Strona:PL Reymont-Ziemia obiecana. T. 2 128.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Horn poszedł do rodziców Adama, żeby się dowiedzieć o niego i trafił na wielką burzę.
Matka stała na środku pokoju i krzyczała na cały głos, Zośka płakała spazmatycznie pod piecem, a Adam siedział przy stole z twarzą ukrytą w dłoniach; stojąca na komodzie lampa oświetlała całą scenę.
Horn wszedł, ale natychmiast się cofnął zmieszany.
Adam wybiegł za nim.
— Mój drogi, poczekaj na mnie kilka minut w bramie, proszę cię o to bardzo! — szepnął gorączkowo i wrócił do mieszkania.
Matka krzyczała ostrym, podniesionym głosem:
— Ja raz jeszcze pytam, gdzieś była przez te trzy dni?
— Mówiłam już mamie, byłam na wsi pod Piotrkowem u znajomej.
— Zośka, nie kłam! — rzucił krótko Adam i jego zielone, słodkie oczy zapaliły się gniewem. — Ja wiem, gdzieś była! — dodał ciszej.
— No, gdzie? — zawołała dziewczyna z niepokojem, podnosząc nań zapłakane oczy.
— U Kesslera! — szepnął cicho, ale z taką mocą bólu, że matka rozkrzyżowała ręce, a Zośka zerwała się z krzesła, stała czas jakiś na środku pokoju, wodząc hardym, buntowniczym wzrokiem do koła.
— A więc tak, byłam u Kesslera! jestem jego kochanką, a więc tak! — zawołała ostro i z taką determinacyą w głosie, że matka cofnęła się pod okno, a Adam zerwał się z krzesła, a ona stała chwilę w milczeniu, patrząc na nich hardym wzrokiem, ale po chwili fala zdenerwowania zatrzęsła nią tak silnie, że nogi się pod