Ta strona została uwierzytelniona.
z obić na ścianie, z mebli połyskiwały tajemniczo, drgały w żywszem na chwilę świetle i jakby pełzały wskroś pokoju, a potem rozlewały się i martwiały w zmroku coraz gęstszym, w którym tylko świecił się jakoś dziwnie Budda, a nad nim patrzyły z pawich piór oczy coraz smętniej i coraz tajemniczej.