»Ciszej, plemię hajducze, ja cię płakać nauczę!
Masz tu z prochem leszczyńskim sakiewkę;
Podsyp zapał, a żywo zczyść paznogciem krzesiwo,
Potem palnij w twój łeb, lub w tę dziewkę.
»Wyżej... w prawo... pomału... czekaj mego wystrzału:
Pierwej musi w łeb dostać pan młody...«
Kozak odwiódł, wycelił, nie czekając wystrzelił,
I ugodził w sam łeb — wojewody.
Stary Budrys trzech synów, tęgich jak sam Litwinów,
Na dziedziniec przyzywa i rzecze:
»Wyprowadźcie rumaki i narządźcie kulbaki,
A wyostrzcie i groty i miecze.
»Bo mówiono mi w Wilnie, że otrąbią niemylnie
Trzy wyprawy na świata trzy strony:
Olgierd[1] ruskie posady, Skirgiełł Lachy sąsiady,
A ksiądz[2] Kiejstut napadnie Teutony.
»Wyście krzepcy i zdrowi: jedźcie służyć krajowi,
Niech litewskie prowadzą was bogi!
Tego roku nie jadę, lecz jadącym dam radę:
Trzej jesteście i macie trzy drogi.
»Jeden z waszych biedz musi za Olgierdem ku Rusi
Ponad Ilmen[3], pod mur Nowogrodu;
Tam sobole ogony i srebrzyste zasłony,
I u kupców tam dziengi jak lodu.