Strona:PL Poezye Adama Mickiewicza. T. 1. (1899) 128.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Skinęła tylko, widać radość z oczek,
Mieni się w parę cieniuchną,
Ginie, jak ginie bladawy obłoczek,
Kiedy zefiry nań dmuchną...

Patrzę — aż cały wóz stoi na łące.
Siadam, powoli strach mija;
Proszę za dusze, w czyscu bolejące,
Zmówić trzy Zdrowaś Maryja.




Pani Twardowska.




Jedzą, piją, lulki palą,
Tańce, hulanka, swawola;
Ledwie karczmy nie rozwalą,
Cha, cha! chi, chi! hejża! hola!

Twardowski siadł w końcu stoła,
Podparł się w boki jak basza:
»Hulaj dusza! hulaj!« woła,
Śmieszy, tumani, przestrasza.

Żołnierzowi, co grał zucha,
Wszystkich łaje i potrąca;
Świsnął szablą koło ucha,
Już z żołnierza masz zająca.

Na patrona z trybunału,
Co milczkiem wypróżniał rondel,
Zadzwonił kieską pomału:
Z patrona robi się kondel.