Strona:PL Paweł Sapieha-Podróż na wschód Azyi 343.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

aż do ziemi, zupełnie jak naszych prababek z XVI. stulecia. Przypominają mi zwłaszcza ową Daniłowiczównę, prababkę wszystkich prawie w Koronie i Litwie, w wielkim, okrągłym, czarnym czepcu, jak turbanie.


Z Urgi do Kiachty, 13 sierpnia.

Nareszcie trochę mi się noga poprawiła. Trzeba było ruszyć.
W niedzielę, tj. 11-go rano, przed samym odjazdem z Urgi, powiadają mi, że o świcie zjawił się tu p. Jandrincew, redaktor irkuckiej gazety, wracający z naukowej wyprawy do Karakorum. Karakorum, to nekropolis dawnych hanów mongolskich i szczątki przedwiekowej ich stolicy; ale co więcej, Karakorum to dla wielu do niedawna legenda! Wszak nie wiedziano, czy i co z tej stolicy — o której Marco Polo wspomina — wogóle pozostało, gdzie ona leżała? Gdy mi więc powiedziano, że on z Karakorum wraca, jak gdyby kto do mnie strzelił! Naturalnie zostaję do wieczora, by tego najciekawszego z ludzi zobaczyć, wypytać. Mówi po francusku. Jest redaktorem jedynego wychodzącego w Irkucku pisma Wostocznyj Wiestnik. Pismo od czasu śmierci jego żony podupadło, żona miała energię i rozum, on sam dobry człowiek, ale nie orzeł. Deportowany z uniwersytetu moskiewskiego za zbyt głośno objawiane zapatrywania polityczne, nie stary jeszcze ale siwiuteńki; typ uczonego rosyjskiego; rosyjska koszula czerwona, pod surdutem kroju francuskiego, a na głowie helmet angielski. Wylewa wśród rozmowy mnóstwo mdłych ogólników; z rządu niekontent, dla Europy sympatya, za wolnością tęsknota, to też w Irkucku, na redagowaniu małego pisemka musiał marnieć. Napisał książkę ciekawą, jako aglomerat ogromny źródeł i dat: »Sybir jako kolonia«.
Tego wszystkiego, ale rozwałkowanego strasznie, musiałem wysłuchać nim przeszedł na temat Karakorum. Był tam istotnie we trzech, ze sługą Buryatą i przewodnikiem, na trzech lichych konikach, ledwie mając co w usta wziąć. Od rządu dostał zapomogi na tę ekspedycyę 50 czy 100 rs.