Strona:PL Paweł Sapieha-Podróż na wschód Azyi 243.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i azalee jasno-różowe. Wody w wodospadach, których pięć widziałem, niestety, nader mało. Po powrocie idealna ciepła kąpiel, obiad i spanie na oba uszy, bo zmęczonym było się potężnie!
Dziś bardzo ciekawe jako mise en scène zwiedzanie świątyń. Przywiozłem był ze sobą list od ministra spraw zagranicznych, hr. Okuma, zawierający pozwolenie na zwiedzanie skarbców tych świątyń. Najprzód muszę się zastrzedz przeciw zbyt literalnemu braniu słowa: skarbiec; nie są to w naszem pojęciu skarbce, daleko im do tego! Zresztą może i mają one więcej rzeczy i drogocenniejsze, ale ich nie pokazują, i to być może, zważywszy, apetyt niezmierny rządu na wszystkie dobra religijne, których większą część już pokonfiskował. Ciekawsze było mise en scène, niż sama rzecz. W dwóch głównych świątyniach, dziełach wielkopańskich porywów Tokugawów (jak właściwie wszystko co piękne w Japonii), oczekiwali mnie bonzowie w pełnych ornatach. Zwłaszcza w świątyni na szintoizm przerobionej, gdzie jest grób założyciela miasta Nikko, dwóch w dziwacznie z czarnego papieru wykrojonych czapkach sług świątyni oczekiwało mego przyjścia (zdaje się dość długo, bo mieli miny arcyznudzone). Wprowadzono mnie wprost, ku przerażeniu mego przewodnika, środkowemi drzwiami do wnętrza świątyni, przed ową historyczną zasłonę, której podniesienie bez uszanowania, kosztowało hrabiego Mori, ministra oświecenia, temu dwa miesiące, życie. Tu pokazano mi zbroje jednego z sajgunów, jako ekswota spoczywające w świątyni.
Nie chcąc urazić tych panów, pod tym względem arcydraźliwych, nietylko że buty, rozumie się, zdjąłem, ale nawet usiadłem, czy przykucnąłem według japońskiego zwyczaju. Mój przewodnik nie omieszkał, jak zwykle, opowiedzieć całej mojej historyi, co zacz, jak i skąd przybywam; przyczem główny ustęp poświęcił bytności Sovehico, i rozumie się, nakłamał do syta. Ciekawości wielkich nie widziałem, bo ich, zdaje się, niema. Sam jednak fakt, że byłem tam, gdzie tylko uprzywilejowanym być wolno, gdzie ogół wiernych nigdy nie bywa, za ciekawość starczy. W pierwszej świątyni