Strona:PL Paweł Sapieha-Podróż na wschód Azyi 156.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

o nazwisko, pochodzenie i t. d. oskarżonego, o jego ojców i dziadów, mówi mu tłumacz: »Tyś skradł 16 dolarów?« Oskarżony przeczy stanowczo; na znak sędziego, zbliża się kat. Na widok kata strach ogarnia biedaka. Zaczyna się przyznawać. Prawda że ukradł, ale bo głód dokuczał, trzeba było ryżu kupić. Więc gdzieś ukradł? czy przypadkiem nie w tej a tej ulicy, gdzie popełniono taką a taką inną zbrodnię? Być bardzo może, ba nawet wszystko za tem przemawia, że tamtą zbrodnię, owo morderstwo, nie kto inny tylko tyś popełnił! Tu oskarżony blednie jak ściana, zaczyna się mieszać, płakać, błagać o litość sędziego — przeczy jednak. Tłumacz, dotąd atakujący swą ofiarę gwałtownie, widocznie chcąc ją przerazić, oszołomić, zmienia nagle ton, robi się słodki: Na cóż przeczyć mój synu! przyznaj się a będziesz nam wdzięczny. Zdjąć mu kajdany — kat je zdejmuje — a teraz moje dziecko, powiedzże nam, jak to było. Ale to dziecko nie głupie, nie daje się tak łatwo złapać, i zaczyna się między tymi dwoma ludźmi walka zażarta, walka na bezczelność, kłamstwo i podstęp: jednemu chodzi o życie, drugiemu o reputacyę wprawnego inkwizytora. Dziwny doprawdy kontrast między tonem przymilającym się, słodkim inkwizytora, jego twarzą ziejącą nienawiść, a coraz okropniejszym, śmiertelniejszym strachem na twarzy podsądnego. Summa summarum podsądny nie przyznaje się do winy; niema sposobu wydusić przyznania się z niego; więc znowu na znak sędziego, rzuca się kat z oprawcami na niego, rozciągają go, obdzierają z odzieży, kat siada na piętach leżącej ofiary, i zaczyna, głośno licząc, bić długim kijem bambusowym. Najmniej ze 100 pałek mu wsadził. Ryku bitego, kto go raz w życiu słyszał, więcej go nie zapomni. Po kilku minutach przestał krzyczeć. Z człowieka została tylko nieruchoma masa cielska. Niesposób zaraz dziś przejść do następnego stopnia inkwizycyi, tj. gruchotania kostek. Wynoszą go więc.
I tak dalej i dalej, a coraz okropniej, już nie w Hübnerze, ale np. w kilku, na tle chińskich stosunków osnutych romansach angielskich i francuskich, czytać można. Zresztą nie trzeba romansów. Dość posłuchać opowiadań misyonarzy.