Strona:PL Paweł Sapieha-Podróż na wschód Azyi 141.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cye, przystań, statki parowe, tysiące łodzi i czółen chińskich; na wybrzeżu zdala widoczne dwie wieże, wyglądające jak wieże pagód, każda o 9-ciu piętrach, z mnóstwem okien i okienek, wszystko otwarte. Są to »wieże wiatrów szczęścia« — tak tłumaczą mi. Chińczycy mają wiele przesądów; najbardziej zakorzeniony, to wiara w »wiatr szczęścia«, każdy śmiertelny ma swój wiatr specyalny; dopóki go umie chwytać i stosownie kierować, dopóty szczęście i pomyślność go nie opuszcza. W ścisłym związku z tym wiatrem stoi i wybór miejsca mieszkania i t. d. Otóż wieże owe, to zbiorniki »wiatru szczęścia«, mające go zarazem kierować ku miastu.— Z Wampoa jeszcze mała godzinka i jesteśmy w Kantonie. Pierwsze wrażenie — żadne; żadnych budowli zdala oko zajmujących; jedyna katedra katolicka dominuje nad całem miastem, daj Boże, by w istocie niebawem w moralnem sensie tak było! Na debarkaderze zwykły rumor, bieganina, krzyk, zamieszanie: 1000 Chińczyków, z których każdy albo coś mówi, albo uśmiechając się krzyczy, pcha się, popycha czy wsiada czy wysiada, a zawsze się spieszy. Chmara coolis'ów rzuca się na nasze rzeczy; powstrzymuje ich powaga dwóch Chińczyków ozdobniej ubranych; są to jakby kawasi konsula angielskiego mstr. Alabaster'a. Po chwili prezentuje mi kapitan małą, przystarą, nieco krzywą w ramionach i nogach figurkę, ze słabym, niegdyś rudym zarostem i ogromną powagą; biały kolosalny cylinder na głowie. Był to sam mstr. Alabaster, konsul angielski, chargé des intérets de l'Autriche-Hongrie, przyszedł ministra witać. Minister nieco tępo słyszy, wrzask wkoło nas niesłychany. Mstr. Alabaster miał przed paru laty fatalny wypadek, który przypłacił postradaniem kilku przednich zębów; w dodatku, jako szanujący się syn Albionu, mówi cicho i niewyraźnie z natury — rezultat: nie rozumieją się zupełnie, wszelkie wysiłki nadaremne. Jednak po chwili, nadrabiając mimiką, wyprawiłem rzeczy nasze, a my ruszyliśmy, niesieni w palankinach.