Strona:PL Paweł Sapieha-Podróż na wschód Azyi 075.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

to tem chyba można, że Syamczyków temat obrazu europejskiego nic zupełnie nie obchodzi, nie rozumieją go, tak jak my ich obrazów nie rozumiemy, i zapewne nie chcą rozumieć. W jednej ze świątyń tutejszych, nad obrazami, przedstawiającymi życie ziemskie Buddy, a rozmieszczonymi zupełnie jak nasze stacye, wzdłuż ścian świątyni, widziałem obraz jeden, przedstawiający Napoleona I., odpływającego na Św. Helenę i żegnającego się z przyjaciółmi; drugi zaś — ktoby uwierzył! — Pana Jezusa, wskrzeszającego Łazarza! Jako ornamentykę ołtarza, u którego szczytu siedzi Budda, co chwila spotyka się jakąś lichą kopię Psychy, jakąś Wenus lub Marsa gipsowego — świętemu wszystko święte.
Swoich wasalów przyjmuje król naturalnie w osobnej sali audyencyonalnej. Tam miejsce, gdzie stoi tron, kolumnadą i złocistą kotarą odgraniczone od reszty sali. Gdy się wasale zbiorą, wówczas odsłania się nagle kotara, a zdumione oczy przerażonych już i tak wasalów (bo ich tu zwykle albo z ostatniego szeląga obdzierają, albo poprostu głowę z karku zdejmują — jak potrzeba), widzą Syna aniołów na jakiejś niby ambonie, wysokiej, złocistej, gdzie u góry umieszczono jakby łódkę z baldachimem, w której Najjaśniejszy przesiaduje. Niezbyt ciekawą jest trzecia sala audyencyonalna, gdzie się odbywają rady ministrów. Stoi tu z dziesięć rzędów skórą obitych ławek, przed któremi, u szczytu sali, znowu coś podobnego do tronu się wznosi, a przed nim drugi tron wygodniejszy, bo w formie łóżeczka czy kanapki — bo przecież król chcąc myśleć, musi leżeć. Nad tronem wisi tu wcale zresztą nieźle malowany portret brata nieboszczyka króla, więc stryja obecnego monarchy, najwyższego kapłana (bonzy), staruszka wyschłego, widocznie ascety, boć tu na seryo zdaje się biorą ascetyzm kapłańskiego stanu; w stroju ślicznym, ogólnie przez bonzów używanym. Jestto jakby chusta, okrywająca nogi po kolana i toga zarzucona przez ramiona i piersi, tak jednak, że prawie całe ramię zostaje odkryte; wszystko to razem żółtego, nieco w zielonkawy wpadającego koloru. Bonzowie młodzi noszą przytem w uroczystych chwilach coś zupełnie przypominającego pas