Strona:PL Odprawa posłów greckich (Jan Kochanowski) 033.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tej niezdarzonej goście nigdzie do ziemie;
Nieszczęśliwa to ziemia i brzeg nieszczęsny,
Gdzie ta łani wypłynie; nieszczęsna knieja,
Gdzie wnidzie i gdzie gładki swój bok położy,
Wszytki stopy, wszytki jej łożyska muszą
Krwią opłynąć; upadek, pożogę, pustki
Z sobą niesie. O wdzięczna ojczyzno moja!
O mury, nieśmiertelnych ręku roboto!
Jaki koniec was czeka? ciebie mój bracie,
Stróżu ojczyzny, domu zacna podporo!
W koło murów trojańskich tessalskie konie
Włóczyć grożą, a twoje oziębłe ciało
Będzieli chciał nieszczęsny ociec pochować,
Musi je u rozbójce złotem kupować.
Nieprzepłacony duchu! z tobą pospołu
I ojczyzna umarła; jednaż mogiła
Oboje was przykryje. Lecz i ty srogi
Trupokupcze! niedawno i sam polężesz,
Strzałą niemężnej ręki prędko obieżdżon.
Cóż potem? kłoda leży, a ze pnia przedsię
Nowa rózga wyrosła i nad nadzieję
Prędko ku górze idzie. A to co za koń
Tak wielki na poboju sam jeden stoi?
Nie wódźcie go do stajni, radzę, nie wódzcie,
Bije ten koń i kąsze; spalcie go raczej,
Jeśli sami od niego zgorzeć niechcecie.
Czujcie stróże! noc idzie, noc podejrzana:
Wielki ogień ma powstać, tak wielki ogień,
Że wszytko jako w biały dzień widać będzie —