Strona:PL O. Jan Beyzym T. J. i Trędowaci na Madagaskarze 120.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tam: klika kur, indyków, ryż, maniok, pataty i t. p. miejscowe specyały. Kto takie prezenta robi i ma tylu niewolników, tego zdaje się za żebraka uważać nie można. Tymczasem po skończonych odwiedzinach, przy pożegnaniu, ta czarna jaśnie wielmożna, czy może i jaśnie oświecona, mówi missyonarzowi: »Proszę trochę pieniędzy.« Missyonarz dał jej 4 su i ukontentowana odeszła. Można ztąd wnosić, że u Malgaszów to należy do dobrego wychowania.
Nie darmo to mówią, że »co kraj, to obyczaj.« Jak na całym Bożym świecie, tak i na Madagaskarze nie trudno wcale napotkać takiego ogólnego »rzeczoznawcę«, co to, kto wie, czy na czemkolwiek zna się choć trochę, a o wszystkiem bez wyjątku tak mądrze prawi i tak gładko, bez zająknienia się nawet, jakby z książki czytał. Nie dawno zabawił mnie jeden z tych licznych quasi uczonych. Dostała mi się kiedyś paczka herbaty, którą czuć było wcale nie herbatą, tylko jakimś piołunem, miętą czy rumiankiem, czy może i wszystkiem tem razem, ale nie herbatą. Smak miała zupełnie odpowiedni do zapachu. Mówi rosyjskie przysłowie, że jak niema ryby to i rak rybą, a jak niema ludzi to i Tomasz człowiekiem (на безрыбіи и ракъ рыба, а на безпюдіи и Ѳома чеповѣкъ), nie ma herbaty, musi ją to zielsko na razie zastąpić. Wolałem przez kilka dni, nim nadejdzie nowa paczka, wyobrażać sobie, że piję herbatę, niż wyrzucić tę paczkę czegoś, co udawać miało herbatę i być bez śniadania. Zachodzi do mnie pewnego razu jakiś jegomość (Europejczyk, bo gdyby czarny, tobym się nie dziwił), a że to było już koło południa, więc go zaprosiłem na obiad. Po obiedzie mówię mu, że kawy nie dam bo nie mam, ale herbaty, jeżeli chce, to zrobię. Nalewając tę quasi herbatę, proszę, żeby wybaczył, jeżeli nie bę-