Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.6 554.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Wystąpił problem z korektą tej strony.

545 Grzegórz Nazjanzeński. djecezji konstplskiej, ale nie chciał tam być biskupem. Wrażenie też początkowo wywarł nienajlepsze. Mieszkańcy Konstpla spodziewali sig ujrzeć w nim męża okazałego, wytwornego w ułożeniu, a G. był staruszkiem niskiego wzrostu, pochylonym chorobą, łysym, bardzo skromnie odzianym, wyglądającym na ubogiego zakonnika raczej niż księcia Kościoła. Jednakże człowiek ten, na pozór tak wątły, miał wkrótce okazać się szczególnie wielkim i wielkie zdziałać rzeczy. Zastawszy wszystkie kościoły w rękach arjańskich, zmuszony był z początku odprawiać nabożeństwo w małej, prywatnej kapliczce, urządzonej w domu jednego ze swych krewnych. Kapliczka ta później zamienioną została na wspaniały kościół ś. Anastazji. Kazaniami swemi wkrótce przywrócił jedność między katolikami, rozdwojonymi przez odszczepiedstwo melecjańskie. Ze szczególną energją bronił Bóstwa Chrystusa i Ducha św. w wystosowanych do heretyków pięciu sławnych swoich kazaniach, które słusznie w calem znaczeniu tego wyrazu nazwano teologicznemi. Ale czóm więcej G. utwierdzał wiarę katolicką, tem więcej nienawidziły go przeciwne partje, obrzucające drwinami i szyderstwem, szczególnie z tytułu jego ubóstwa i, jak im się wydawało, jego nieokrzesania; nieprzyjaciele jego posunęli się nawet do tego, że kilkakrotny czynili zamach na jego życie. Raz o północy wtargnęli w czasie nabożeństwa do kaplicy ś. Anastazji, sprofanowali ołtarz, sprofanowali najśw. ofiarę, G. szczęśliwie ujść zdołał; nazajutrz jednak, z powodu nocnych awantur, zawezwany został przed sąd, gdzie jednak łatwo było mu wykazać swoją niewinność. Kary jednak na swoich wrogów nie domagał się. Niebawem sława G'a szeroko sig rozeszła, tak, iż z dalekich stron zbiegano się do Konstpla napawać się jego nauką. Między innymi przybyli tara Ewagrjusz z Pontu i ś. Hieronim, który poznawszy G'a, zawsze wspominał o nim z największóm uszanowaniem. Oprócz wyżej wspomnianych mężów, pozyskał sobie niemałą przyjaźń G'a niejaki Maksym z Aleksandrji, który o sobie twierdził, że był wyznawcą; przybył on niedługo po G'u do Konstpla i grał rolę ascety i filozofa. Udając gorliwego katolika, umiał on zjednać sobie G'a tak dalece, że ten przyjął go do swego domu i stołu. Ale niebawem poznał G., że Maksym był oszustem i intrygantem i że, w porozumieniu z Piotrem, patrjachą aleksandryjskim, dążył do pochwycenia biskupstwa konstplskiego, i że w tym celu dał się pokryjomu konsekrować. Zmuszony w skutek tego odkrycia opuścić miasto, skarżył się przed cesarzem Teodozjuszem, ale nic nie wskórawszy, wrócił do Aleksandrji, pokłócił się z dawnym swym przyjacielem patrjarcbą Piotrem, w skutek czego i ztamtąd został wygnany. G. objąwszy wówczas w posiadanie swój kościół, pojednał się z Piotrem aleksandryjskim, ale że smutne te zajścia bardzo zdrowie jego nadwerężyły, a miłość samotności z nową siłą w nim odżyła, postanowił opuścić Konstpol na zawsze. Na ustawiczne jednak prośby wiernych przyrzekł tak długo przynajmniej jeszcze pozostać, dopóki nie będzie nowy bp wybrany. Ostatecznie skłonił G'a do tego postanowienia wykrzyk jednego z obywateli: „Na wygnanie z Konstpla prowadzisz z sobą i Boga w Trójcy jedynego" (t. j. prawowierną naukę o Trójcy św..). Cesarz Teodozjusz przybywszy (24 Gr. S80 r.) do Konstpla, mile powitał G'a, nakazał zwrócić katolikom wszystkie kościoły, wraz z majętnością kościelną, zabrane przez arjanów. Gdy właśnie po-Encykl. T. VI. 35