Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.5 507.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
496
Francja.

wet szybkiego, gdyby tylko Hugo chciał pójść drogą zdrowej, t. j. zastosowanej do położenia i natury rzeczy polityki. Niestety! musiał i on nauczyś się własném doświadczeniem, jak to drogo trzeba okupić rozbrat z legalnym i rozumnym sposobem rządzenia. Lecz zobaczmy, jakiego usposobienia względem Hugona byli feudalni panowie koronni? Wilhelm Sancho, książę Gaskonji, był jawnym jego nieprzyjacielem. Wilhelm II Fier-à-Bras, hr. piktawski, ks. Akwitanji, spadkobierca dziedzicznej nienawiści rodowej, nie chciał nawet złożyć homagium nowemu królowi, i, aby go do tego przymusić, potrzeba aż było szczęśliwej wyprawy wojennej. Książe Ryszard, szwagier Hugona, pan Normandji i Bretanji, chciał być dobrym sprzymierzeńcem, ale wcale nie poddanym. We Flandrji Arnulf II odmawiał uporczywie zezwolenia na wybór Hugona. Takiém samém usposobieniem tchnęli hrabiowie Vermandois. Gdy tak panowie świeccy złego byli usposobienia względem Hugona, wszyscy biskupi, wyjąwszy jednego Seguina z Sens, szczerze mu byli oddani. Samo więc położenie rzeczy zniewalało Hugona zawrzeć z nimi ścisły związek i pójść za śladem Germanji, gdzie skuteczność wpływu duchowieństwa oczywiście się stwierdziła. Kwitnący bowiem stan cesarstwa Niemieckiego ztąd wynikał, że panujący cesarze umieli, przez ścisłe jednoczenie się z episkopatem, rozbudzić w społeczeństwie i spożytkować wszystkie żywotne siły, zniszczyć zaś i ubezwładnić wszystkie żywioły szkodliwe. Za ostatnich Karlowingów Kościół we Francji uległ ciężkiemu upadkowi. Skutkiem smutnych następstw rozpasanego feudalizmu, biskupi widzieli się w konieczności chwycenia za oręż, ay bronić swych posiadłości od chciwych sąsiadów; biskupi zaś mieszkający na granicach państwa doświadczali tak często napadów nieprzyjaciela, a pomoc królewska była tak powolną i słabą, iż nie mogli prawie nigdy chować miecza w pochwę, a ich pałace zamieniały się w obozy i fortece. Lecz jak z jednej strony, wojaczka ta wyrodziła pomiędzy prałatami upodobanie w życiu wojenném i pociągnęła za sobą upadek obyczajów, tak z drugiej znów strony, majętności kościelne rozbudzały w możnowladcach świeckich żądzę posiadania majątków kościelnych. Przymuszali oni w tym celu swych synów do zakonu, lub sukni duchownej, występowali niekiedy z prawami suwerena do opactw lub biskupstw, starali się zawładnąć bądź w dobrowolny bądź gwałtowny sposób wyborami biskupów, i biskupi, którzy tą drogą zajęli swą godność, bez skrupułu rozszerzali wpływy świeckie i rozdawali w sposób niegodny dobra i urzędy kościelne. Kanoniczny sposób życia upadł wszędzie; ciemnota, prostactwo, lub duch zgoła światowy zapanowały w duchowieństwie, tak, iż gdy zwołany został synod w Trosly pod Soissons (26 Czer. 909), Heryweusz, arbp remeński, widział się w konieczności wypowiedzieć takie skargi: „Od wielu lat wrogie nam pogaństwo, smutny stan królestwa, zła wola fałszywych braci nie pozwoliły nam zgromadzić się razem, jak tego pragną przepisy Kościoła. Widocznie gniew Boży zawisł nad nami i ręka pańska chłoszcze nas bez miłosierdzia. Widzimy, iż rok po roku pola nasze dotyka klęska nieurodzaju, śmierć dziesiątkuje ludność, pustoszy miasta, klasztory spalone, lub idą w ruinę, wsie zamieniają się w pustynie, i słusznie powiedzieć możemy, iż miecz gniewu pańskiego dosięgnął aż do szpiku naszych kości. Oto są skutki naszych grzechów i zbrodni. Upadła bojaźń prawodawcy boskiego i ludzkiego, naśmiewają się dzisiaj z rozkazów biskupich, każdy co chce, to robi. Silniejszy uciemięża słabszego, ludzie stali się rekinami