Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.4 519.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Wystąpił problem z korektą tej strony.

Reg. 11, 4. II Esdr. 13, 26. cf. Eccle. 7, 2 7). Słowem, E. jest tak wiernem odbiciem życia i charakteru Salomonowego, że choćby sam autor nie mówił nam, że jest królem Jerozolimy i synem Dawidowym (1, 2. -12), musielibyśmy sami go poczytywać za Salomona. Słusznie przeto z Pine-dą (Comment.) zakonkludować możemy: „Autorstwo Salomona w księdze E. jest rzeczą pewną: widać to z tytułu, z początku księgi, ze zdać, co wszystko jest Salomonowem i przedstawia samego Salomona, jako mówiącego. Nadto, w całej księdze autor opowiada o sobie takie rzeczy, jakie nie mogą się do kogo innego stosować tylko do Salomona."—§ 10. Wszyscy przyznają, źe autor E. mówi z serca przepełnionego smutkiem, złamanego boleścią, i że ten ton elegijny, jakim napełniona jest cała księga, może tylko z takiego serca pochodzić. „Marność nad marnościami" powtarza autor 1, 2. 14. 2, 1. 11. 15. 1 7. 21. 23. 26. 3, 19. 4, 4. 7. 8. 16. 5, 6. 9. 6, 2. 9. U. 7, 7. 1«. 8, 10. 14. 9, 9. 11, 8. 12, 8. A skoro taki ton tylko z serca pochodzić może, więc autor musiał być sam w tem położeniu, które go tak elegijnie usposobiło i do tak gorzkich skarg pobudziło, sam musiał doświadczyć wszystkiego, na co się skarży. Otóż człowiek, który sam doświadczył tego wszystkiego, którego serce wskutek tego przepełnione jest boleścią, czyż byłby zdolnym zapomnieć o swem położeniu, a przybrać położenie Salomona, na kilka wieków przed nim i w innych okolicznościach żyjącego, i przez całą księgę udać Salomona tak zręcznie i umiejętnie, żeby nie mógł być nigdzie podchwyconym na fałszerstwie? Dla człowieka tak elegijnie usposobionego jest to niepedobień-stwem. Żadna historja literatury nie może takiego przykładu pokazać. Ojciec, któryby dziś stracił jedynaczkę ukochaną, mógłby napisać coś podobnego do Tren Kochanowskiego, lecz czy byłby zdolny te same treny napisać, gdyby ich nie było, nie będąc samym Kochanowskim, ojcem takiej Urszulki? Ojciec taki musiałby się wprzód otrząsnąć ze smutku, aby przybrać rołę Kochanowskiego, ale otrząsnąwszy się ze smutku, nie mógłby znów tak udać serca smutkiem przepełnionego.—§ II. Stan objawienia w wieku Salomonowym, jakiego wiernćm odbiciem jest E. (wyżej § 4), był różnym od stanu objawienia po niewoli babilońskiej. Jeżeli E. do pierwszego doskonale przystaje, jest, przeciwnie, anomalją i sprzecznością względem drugiego; z tego też powodu autorstwo jej ok. 580 r. jest nie-prawdopodobnem. W E. bowiem widzimy, jeśli tak rzec można, filozofię starotestamentoirą. Pytania najmocniej człowieka obchodzące: co jest Najwyższa Istota? jaki początek świata? zkąd zło? zkąd człowiek pochodzi? jestźe dusza nieśmiertelną? pytania te zadawała sobie filozofją starożytna, lecz ich nie rozwiązała należycie. Naród żydowski był pod tym względem szczęśliwszy, bo miał Objawienie. Mędrzec więc starotestamentowy, jak E., stojąc na gruncie wiary, umiał dobrze rozwiązać większą część tych pytań. Znał Boga, wiedział, że wszystko jest przez Boga stworzo-nem, wiedział, zkąd zło wzięło początek (E. 7, 3 0), wiedział wreszcie, źe dusza po śmierci żyć nie przestanie. Lecz dokładne pojęcie różnicy między losem dobrych i złych w szeol, o nagrodzie dobrych, nie było jeszcze znane; nie wiadomo też było, jakim sposobem wybawienie nastąpi. Dopoki naród pozostawał w dzieciństwie, wystarczała mu wiara w żyjącego i sprawiedliwego Boga i pełne nadziei zdanie się na Niego; lecz gdy zaczął przychodzić do poznania, zastanawiania się, musiały mu się nastręczyc powyższo pytania. Z wystąpieniem dopiero proroków nadzieja obiecane-