Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.4 441.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Wystąpił problem z korektą tej strony.

którym zapewniał naród, iź przez złożoną przysięgę, choćby inaczej tłumaczoną była, nie ma zamiaru uwłaczać komukolwiek, a zwłaszcza stanowi duchownemu i jego juryzdykcji, tak kościelnej jak świeckiej, gdyż te słowem królewskiem przyrzeka w całości zachować (Lipski, Decas Quaest. VIII n. 24). Z radością posłowie katoliccy przyjęli to pismo królewskie, ale większa była uciecha dyssydentów, że na Henryku wymogli przysięgę podług nowej formy i do Voluminów legum pomieścili. Odtąd uważali swą religję za uprzywilejowaną w państwie, bo w przysiędze czytamy: pacemque et tranąuillitatem inter dissidentes de religione tuebor, manu tenebo, nec ullo modo vel jurisdictione nostra, vel officiorum nostrorum et statuum quorumvis auctoritate quempiam affici opprimique causSt religionis permittam, nec ipse afficiam, nec opprimam. Domyślali się katolicy, i słusznie, że te słowa przysięgi królewskiej otworzą wrota wolności dla dyssydentów, czemu pragnąc zapobiedz kard. Hozjusz, napisał list do króla (19 Paźdz. 1573 r.), wynurzając ufność, że nie będzie naśladował Heroda, który w złej sprawie przysiągłszy, dotrzymał słowa, fałszywćm sumieniem powodowany. Do swego listu kardynał dołączył wyjątek listu św. Grzegorza Naz., pisanego do Nektarjusza, patrjarchy konstantynop. (Elias a S. Franc., Scrutinium juris /. 213). Nie na tćm przecież skończyły się zamieszki o punkty konfederacji. Niepokoje powtórzyły się przy koronacji. Duchowieństwo podało królowi do zaprzysiężenia dawną formę, co spostrzegłszy Jan Firlej, wojew. krak., zwolennik nauki Kalwina, wręczył Henrykowi rotę przysięgi paryzkiej; bpi i Jan Chodkiewicz, starosta żmudzki, oparli się temu, a dyssydenci taki wszczęli rozruch w kościele, iż król pobladł na twarzy, i o mało że obrządek koronacji nie spełzł na niczćm. Firlej, wspierany przez licznych protestantów, nie chciał ustąpić, i wreszcie wymógł, że król, po dlugićm klęczeniu i oczekiwaniu zakończenia sporu, do dawnej przysięgi dodał te słowa: pacem inter dissidentes in religione tuebor, a bp kujawski Stan. Karnkowski dorzucił: salvis tamen juribus Ecclesiae Komanae (Orzelski, Bezkrólewia ksiąg ośmioro. I 217). Niebezpieczeństwo wprawdzie minęło, ale zwady nie ustały. Ponowiły się one przy następnem potwierdzaniu przywilejów królestwa, lecz wtedy katolicy mieli po swej stronie liczniejszy zastęp, albowiem w tym czasie wyszło pisemko p. t. Rozsądek o sprawach na elektiey warszawskiej do koronacyey należących (u Mat. Siebeneichera w Krakowie 157 3 r.), które czytane w kole poselskićm, wywarło wpływ niemały, tak, iż gdy przyszło do potwierdzenia praw i przywilejów państwa, znaczna liczba senatorów i posłów wojewódzkich i powiatowych, tak Korony jako i Litwy, oświadczyła się przeciw zatwierdzeniu artykułu: pacem inter dissidentes sertabo, a poprzednio jeszcze zaprotestował przeciwko temu arcybp Uchański imieniem duchowieństwa. Król więc uczynił tylko nadzieję dyssydentom, umieszczając w konstytucjach te słowa: „co się tknie controversos articulos, o których nietylko tu, ale jeszcze i we Francji był nie mały spór: tedy o nich na sejmikach powiatowych od nas sprawę dostateczną weźmiecie.“ 2e zaś wówczas żaden inny artykuł nie podlegał sporom, prócz owego pacem inter dissid., więc potwierdzenie go zawieszone zostało. Mocno pogniewali się o to protestanci (Orzelski, Bezkrólewie I p. 260 sq.), a Firlej nawet Siebeneichera wtrącił do więzienia, niepowodzenie słusznie przypisując owej książce; dopiero Solikowski, późniejszy arcybp lwowski, uwolnił drukarza, przyznawszy się, że