Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.4 394.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Wystąpił problem z korektą tej strony.

substancji. Dowody te wykazują widocznie niematerjalność i niezłożoność duszy ludzkiej, a tem samćm wykazują i jej duchowość, ponieważ substancję niematerjalną, niezlożoną, a obdarzoną rozumem i wolną wolą nazywamy duchem, substancją duchową.—fi, Przeciwko tym dowodom materjaliści występują ze swojemi zarzutami. Nie mamy, mówią oni, wyczerpującego pojęcia ani materji, ani myślenia, nie możemy tedy z pewnością powiedzieć, czy nie ma w materji siły, któraby, po przyjęciu przez materję formy organicznej, nie objawiała się jako myślenie, co przypuszczać tem bardziej możua, źe w materji uorgauizowanej nie jedna taka występuje siła, jakiej w materji nieuorganizowej nie spostrzegamy. Odpowiadamy na to, że pojęcie nasze o materji i myśleniu jest tego rodzaju, iż wystarcza do widocznego poznania sprzeczności, jaka pomiędzy niemi zachodzi; w obu bowiem poznajemy widocznie takie właściwości, jakie wzajemnie się wyłączają i dla tego razem z sobą pogodzićby się nie dały. Gdyby rzecz szła o siłę, któraby, w sobie uważana, nie przeciwiła się wręcz znanym własnościom natury, wówczas moglibyśmy powiedzieć, że nie wiemy, czy siła owa właściwa jest materji, czy nie, gdybyśmy nie mieli jeszcze pozytywnych dowodów na jednę lub drugą stronę; ale skoro idzie tu o myślenie, o którem z widocznością wszelką wiemy, że przeciwi się ono wręcz znanym nam istotnym własnościom materji, wtedy tylko z pogwałceniem wszelkiej logiki można stawiać przypuszczenie, że myślenie może gruntować się na jakiejś ukrytej sile materji. Locke sądzi (Essay concerning buman understand 1. 4 c. 3, 6), że przynajmniej możliwem jest, iż Bóg mógł materji dodać przymiot myślenia, i że dla tego z faktu myślenia nie możemy jeszcze dowodzić niematerjalności pierwiastku myślącego; ale co w wewnętrznej z sobą zostaje sprzeczności, jak materja i myślenie, tego i Bóg pogodzić nie móże.—Pojęcie różnej od mózgu duszy, mówią materjaliści (Syst. de la nat. p. 1 ch. 6 p. 6 9), ztąd tylko powstało, że działającą w mózgu, a w rzeczy samej od niego nieoddzielną siłę przez abstrakcję od mózgu oddzielano, poczćtn, biorąc ją za coś w sobie samodzielnego, nazwano substancją duchową. Twierdzenie to materjaliści podają bez żadnego dowodzenia, ale też i dowieść go w żaden sposób nie podobna. Bo przypuściwszy nawet, że Wszelka czynność psychiczna, a zatem i myślenie jest tylko fizjologiczną funkcją mózgu, wówczas abstrakcja byłaby czystą niemożliwością. W ogóle już byłaby niemożliwością, ponieważ mózg, jako organ pojedyńczy, zostaje w stosunku tylko do pojedyńczych rzeczy, a myśl abstrakcyjna jest powszechną. Tem mniej zaś jeszcze możliwą byłaby owa „psychologiczna abstrakcja,“ o jakiej mówią materjaliści, skoro wówczas należałoby przypuścić, że mózg własną swoją czynność od siebie abstrahuje, co oczywiście musiałoby się uskuteczniać przez inną jakąś czynność, ponieważ abstrahujący nie jest sam abstrakcją (abstractum). Zkąd tedy iść będzie ta druga czynność? Chybaby w mózgu przypuszczono dwie właściwe mu funkcje myślenia, z których jedna byłaby abstrahowaną, a druga abstrahującą. Ale byłby to najoczywistszy nonsens. Prostodusznym materjaliści imponują uwagą, że rozwój myśli odpowiada rozwojowi mózgu, najwyższa siła myślenia przypada na czas najwyższego rozwoju organizacji mózgu, upadanie życia mózgowe ciągnie za sobą słabnięcie funkcji umysłowych, choroba mózgu miesza porządek myśli, a zatem, wnioskują oni (Buchner, Kraft u. Stoff s. 105), mózg